sobota, 6 lutego 2016

Muzyka #5

Było coś dla fanów damskich przedstawicielek amerykańskiego popu- choć oczywiście za nami dopiero jedna przedstawicielka ;) 
Dziś na tapecie: Enrique Iglesias
Tak jak w przypadku "obozów" za Britney Spears vs za Christina Aguilera fani dzielili się na tych, którzy ubóstwiali Enrique oraz na tych, którzy preferowali Rick'iego Martina. 
Ja byłam w mniejszości(w klasie), bo wolałam MR E ;) choć nie wiem czemu mam w domu płytę pana R- zawiłe te dzieciństwo ... 
Nie żałuję tego 'wyboru' biorąc pod uwagę, że Ricky zrobił coming out i okazał się gejem xD

Obaj mieli naprawdę porywające piosenki, ale dla mnie Enrique miał "to coś", ten "zwierzęcy magnetyzm" i fakt że, zlikwidował sobie swój wabik był dla mnie posunięciem całkiem bez sensu.

Oczywiście mowa o jego pieprzyku ;)

Miał swoje gorsze dni-np podczas koncertu w Polsce w roku(nie wiem którym?), gdzie zostało nagrany jego nieudolny śpiew plus playback-czym ludzie byli oburzeni-być może dlatego, że wtedy to nie była norma, albo po prostu każdy kto idzie na koncert chciałby usłyszeć artystę na żywo ;) Oczywiście to było dawno i nie wiem czy to prawda-nie dysponuję żadnymi DOWODAMI* -ale tak wieść niosła ;) 

*oczywiście  w necie coś tam jest ale każdemu może się zdarzyć ;) 

no katowałam się tą piosenką <3



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz