sobota, 12 grudnia 2015

Muzyka #4

  Dziś będzie mowa o kobiecie, dokładnie piosenkarce, która przypuszczam jest znana każdemu, kto w latach 90-tych dorastał (czyli mniej więcej w przedziale wiekowym od 8-15 lat ;) ) 
*oczywiście nie trzeba było się wychowywać w latach 90-tych by ją znać ale na ten okres przypadła jej świetność
Ja miałam 8 lat kiedy jej piosenka podbiła światowe listy przebojów.

W tamtych czasach śpiewająca, epatująca seksualnością nastolatka to było coś niecodziennego-nie to co dzisiaj....
Być może właśnie to pomogło jej w największym stopniu, stać się "księżniczką pop'u".
Ponadto plotki o jej dziewictwie, rozgrzewała do czerwoności jej fanów, którzy przecież z jednej strony widzieli w teledyskach napaloną laskę a z drugiej super grze(sz)czną dziewczynkę.
Choć nie ulega wątpliwości, że jej piosenki były bardzo dobrze skomponowane, wpadały w ucho i niewątpliwie były skrojone na miarę jej możliwości wokalnych.
Ponadto dobrze przemyślany image oraz super teledyski z bogatym tłem (tancerze,scenografia) dały w efekcie super gwiazdę muzyki pop lat 90-tych.
Chyba, już większość wie o kogo chodzi :)

   Piosenka, która popchnęła ją w stronę wielkiej kariery i okazała się przełomowa była "Baby one more time". Dwa lata później Britney umocniła swój sukces piosenką "Oops!... I Did It Again"
" a potem już jakoś poszło "(You Drive Me) Crazy", "I'm A Slave 4 U", „Me Against the Music”, "Toxic",
Po wielu perturbacjach osobistych (ogolenie głowy jako wyraz prawdopodobnie załamania nerwowego, rozstanie z ojcem swoich dzieci itp) oraz zawodowych, wydała w 2007 roku piąty krążek w swojej karierze "Blackout" z którego pochodzi piosenka "Gimme more". Miał to być wielki powrót Britney na scenę, jednak jedynie wskazywał na coraz bardziej pogarszającą się sytuację piosenkarki.
W 2008 roku wydała krążek "Circus"- singiel "Womenizer" z tej płyty stał się nr 1 m.in w Australii, Kanadzie i Polsce.


Podsumowując: genialny start i wejście na rynek muzyczny, światowe życie, kariera, miliony sprzedanych płyt.... ale jakoś pozostaje niesmak, że jednak ta historia nie jest jak z bajki(ale może jeszcze jest szansa na happy end?), że to tylko życie i nikogo nie oszczędza bez względu na status społeczny... .
Taka konkluzja, że może osiągnęła bardzo dużo ale czy to było naprawdę spełnienie jej marzeń?
Czy tak naprawdę jest ktoś, kto poradził by sobie z udźwignięciem tak wielkiej sławy?
*patrząc na to jak większość z nas chętnie wyprzedaje prywatność, być może rośnie nam nowe pokolenie uodpornione na brak prywatności.
Może Britney jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa...ja jednak chce pamiętać ją z tych lepszych czasów. 
I jeśli mogę to życzę jej szczęścia-bez względu na to jak ono dla niej wygląda- i również Wam tego życzę :)!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz